Ze złością patrzę na drzwi wywalone z zawiasów, opierające
się na ścianie.
-Ostrzegałem.- wzrusza ramionami Andrzej, uśmiechając się
lekko, a ja postanawiam zabarykadować się w sypialni, lecz skutecznie
uniemożliwia mi to wielkimi ramionami.
-Czego ty jeszcze ode mnie chcesz? Pozwalałam ci tu
mieszkać, przespałeś się ze mną, mój kot cię polubił, nie gotowałam tylko, bo
niespecjalnie potrafię. Marysieńka wróciła, więc co ty tu robisz? Jakoś
wcześniej nie stać się było na odebranie tego cholernego telefonu i pomachanie
mi z drugiej strony ulicy ty kretynie jeden.- nie powiedziałam tego na jednym
wdechu, nie mam aż tak dobrych płuc, ale na dwóch i pół owszem. Wrona tylko
przyglądał się mojemu słowotokowi z uśmiechem na twarzy takim, że miałam ochotę
go uderzyć albo najlepiej zabić.
-Ja coś czuję.- nagle poważnieje; przyglądam mu się
podejrzliwie, a on robi się czerwony, chyba po raz pierwszy w życiu.
-Andrzej Wrona nie jest z kamienia, dobrze wiedzieć.- drwię,
odsuwając się od niego, bo źle by było, gdyby na mnie zemdlał przerośnięty
wielkolud, ważący dwa razy tyle co ja.
-Gaja, czy ty musisz być taka obrzydliwie zjadliwa dla
całego świata? Niczego nie ułatwiasz.- oburzony, opiera się o ścianę, a ja dopiero
wtedy zauważam, że jest lekko pijany. Bystra Mysiakowska.
-Mnie też nie jest łatwo. Szczególnie, kiedy ktoś kogo
uważałam za przyjaciela, udaje że nie istnieję.- musiałam, nie potrafię sobie
odmówić chociażby drobnej uszczypliwości.
-Gajunia, ty sprawiasz że czuję.- mój śmiech roznosi się po
całym mieszkaniu, a mnie łzy rozbawienia napływają do oczu, lecz ambitnie
postanawiam przestać, widząc stalowe, niemal rozpaczliwe spojrzenie Andrzeja.
-Wytrzeźwiej, Wronko i wtedy pogadamy. A teraz możesz już
iść, przeprosiny przyjęte, nie przejmuj się.- przyjacielsko klepię go po
ramieniu, promiennie się uśmiechając i mam nadzieję, że to zakryje moje
cholerne zakłopotanie, w które wprawiał mnie siatkarz.
-Nigdzie nie idę, bo nic nie jest okej. Nie odejdę od
kobiety, która sprawia, że czuję się dobrze jak nigdy i którą chcę być tak po
prostu, bez niczego w zamian.- dlaczego do cholery w szkole uczą trygonometrii,
stolic państw, których nigdy nie odwiedzę, wzorów mydeł, kwasów i soli,
wszystkiego o wojnie stuletniej i prawie Ohma, a nie o tym, jak postępować z
dwumetrowym nagrzanym facetem, prawdopodobnie pieprzącym głupoty?
-Gaja, daj nam szansę, proszę.- ku swojemu zdumieniu
przytakuję lekko i daję się lekko przytulić do ulubionego szarego swetra.
______
Dziękuję wszystkim, którzy byli z Gają i Andrzejem do końca i zapraszam na nieulotnego Michała, który jest chyba najbardziej pokręconą historią jaką kiedykolwiek zaczęłam pisać.
pierwsza kurde.
OdpowiedzUsuńno kurwa, lubię happyendy, ale płakać też lubię.
Usuńaww, wiesz jak bardzo ja to kocham? <3
Awww. *.* Rozpłynęłam się jak masło na słońcu. Cudowny, pijany Wrona, który ma uczucia i jego szary sweter. Kocham to.<3
OdpowiedzUsuńOhhhhhhhhhhhhh. <3
OdpowiedzUsuńBo to się miało tak skończyć.
Oh, Andrzejko!
Och, dałam szansę i cieszę się, że tu byłam... Oczywiście przyjmuję zaproszenie na kolejne :D
OdpowiedzUsuńJedno wielkie Awwwwwwwwwwwww
OdpowiedzUsuńTo jest takie cholernie fajne, wszystko : Andrzej, Gaja, szary sweter,kot, no po prostu wszystko :)
Dotarłam mimo braku powiadomienia :(
OdpowiedzUsuńAndrzej, skurczybyk poleciał na jedno skinienie do Marysieńki, ale chyba namiętny pocałunek w bramie nie był na tyle dobry, skoro wrócił ^^
Oesus, jak milutko. Andrzejko i jego szary, pachnący sweter. Pijane oczki, szczere słowa i jestem cała rozdygotana. I będę na Michale, zdecydowanie już od początku *.*
Ściskam, S. ;*
no i tak się miało skończyć, bo już myślałam, że będę musiała jechać Andrzejowi wpierdolić.
OdpowiedzUsuńtak, ja też ubolewam nad tym, że w szkołach uczą rzeczy zupełnie nieprzydatnych do życia.
szary sweter Wronki ♥
czy mogę choć raz być taką Gajką albo choć raz mieć taką Wroncię?
OdpowiedzUsuń-Nigdzie nie idę, bo nic nie jest okej. Nie odejdę od kobiety, która sprawia, że czuję się dobrze jak nigdy i którą chcę być tak po prostu, bez niczego w zamian.- dlaczego do cholery w szkole uczą trygonometrii, stolic państw, których nigdy nie odwiedzę, wzorów mydeł, kwasów i soli, wszystkiego o wojnie stuletniej i prawie Ohma, a nie o tym, jak postępować z dwumetrowym nagrzanym facetem, prawdopodobnie pieprzącym głupoty?
OdpowiedzUsuńO kochana! Wrona i szary sweter ♥ Cudownie to skończyłaś! Bałam się troszeczkę, że Andrzej oleje Gaje i będzie z Marysieńką, a tu proszę bardzo, happy end! :)
Bardzo się cieszę, że do niej przeszedł. Mimo, że musiał wypić, by przyjść. Ale jednak przyszedł. I cieszę się, że ona pozwoliła na próbę. Zawsze dobrze jest spróbować ;)
OdpowiedzUsuńsłodko <3
OdpowiedzUsuńPozdrawiam siebie, bo to fajne zakończenie zwyczajnie przegapiłam. Jednak dotarłam i siedzę z zacieszem, bo wstawiony Andrzejko i wywalone drzwi są spoko. Buziale.
OdpowiedzUsuńTo się pewnie Marysieńka zdziwiła... ;D
OdpowiedzUsuń