sobota, 6 kwietnia 2013

trzy


Andrzej z miną zbitego psa układa równiutko koszulki w mojej szafie, a ja patrzę na niego z niedowierzaniem, bo nadal twierdzę, że go szatan opętał.
-Wrona, naprawdę cię nie wyganiam, ale idź do domu.- nawet się na mnie nie patrzy, tylko opróżnia jedną z półek z moją bielizną, robiąc sobie miejsce na dresy i bokserki.
-Wiesz, że jak się dowie, że tu byłeś, to raczej się nie ucieszy?- to było łagodnie powiedziane, bo moim zdaniem, Marysieńka wpadłaby w szał i jakże udany związek można byłoby tylko ze wspólnych zdjęć wspominać.
-Chciała pojechać w delegację z tym idiotą Patrykiem, proszę bardzo. Nie martw się tak, za tydzień wróci dopiero.- beztrosko wzrusza ramionami, a ja zastanawiam się, czemu świat stanął na głowie i dlaczego Andrzej jest taki głupi.
-Będziesz tutaj koczował?- spytałam głupio, bo on już szukał meczu MU, jednocześnie wyciągając z torby dwa piwa. No dobra, marne przekupstwo, ale podziałało.
Andrzej zazwyczaj katował mnie opowieściami o Marysi, codziennie przychodził do baru po klucze, których zapomniał, bałaganił, nadawał przez telefon Konarskiemu gorzej niż Izka, wyżerał wszystko co się da z lodówki, a do tego narzekał że mu niewygodnie na kanapie. Byłam na skraju wytrzymałości, a minęły dopiero trzy dni.
Dziś jednak bawił się w kucharza, przyrządzając coś tam coś tam, z czego ja zrobiłabym szarą papę, a tak naprawdę było całkiem smaczne, więc musiałam obdarzyć go uśmiechem, ale on udawał że nie widzi, tylko skubał rękaw jego ulubionego, szarego swetra, który mnie się wcale nie podobał.
-Dobra Wrona, a teraz powiesz mi o co chodzi.- siedzieliśmy na kanapie z winem, które Andrzej dosłownie wyczarował znikąd i tak sobie milczeliśmy, a ja zastanawiałam się, kto go w głowę na treningu uderzył, że nagle gotuje, sprząta, mało mówi, nie użala się nad sobą, nie płacze po Marysieńce i nie zakłóca kolejnego wieczoru Konarskiemu.
-O nic. Po prostu chyba jestem zbyt upierdliwy, żeby Maryśka mnie kochała.- nie mogłam się nie roześmiać, bo jego mina była bezbłędna: obrażone dziecko z podstawówki, kiwające się jakby miało chorobę sierocą. Gorzej, że znów muszę odpowiadać na milion durnowatych pytań które doprowadzają do rozstroju nerwowego.
-Nie Andrzej. Nie będziemy dziś rozmawiać o tej twojej durnej babie, którą normalny facet utopiłby w rzece już dawno.- dziwnie jest, bo wypiłam kilka kieliszków i trochę inaczej patrzę na świat, lecz w momencie podejmuję decyzję, że nikt nie będzie mnie katował jakąś pokręconą, miłosną historią, nawet lekko podchmielony Wronko, kiedy ja mam ochotę zapalić i odpocząć.
-Dobra. Wiesz, już mi się znudziło.- cud nad Wisłą, że aż mam ochotę go wyściskać.
Okazuje się, że potrafi nie tylko nawijać o Marysieńce, ale także o filmach, książkach, ciuchach, gotowaniu, rodzinie i Kłosie.
Nagle nadchodzi jednak moment, w którym wszystko zamiera i nawet telewizor sąsiada zamilkł, a ja łapię się na tym, że wpatruję się w Andrzeja z oczekiwaniem i dębieję, gdy widzę że on robi to samo. Nienawidzę momentów, kiedy przez głowę przelatuje mi tysiąc myśli, od odsuń się, nie wdychaj tego cudownego zapachu i idź spać, a jutro każ mu się wynosić, przez nie mogę tego zrobić, on ma Maryśkę, a takie rzeczy są niemoralne, do no po prostu go przeleć, bo jest cholernie seksowny.
-Andrzej.- jego imię ginie gdzieś w kątach salonu, kiedy styka swoje kształtne usta z moimi. Przez chwilę słychać tylko nasze przyśpieszone oddechy, gdy Wronko sięga do guzików mojej koszuli, a ja mu na to z uśmiechem pozwalam. Chyba widać jak szybko bije mi serce, bo Andrzej kładzie tam dłoń, a wzrokiem pożera moje ciało. Wiem, że mam małe cycki, bliznę na brzuchu i mnóstwo niedoskonałości, ale jedno jego spojrzenie sprawia, że czuję się idealna. Popycha mnie, a ja z miękkim plaśnięciem upadam na kanapę, przyduszona ciałem i zapachem Andrzeja i obsypywana milionami pocałunków. Jego usta są wszędzie, zataczają kręgi na brzuchu, przygryzają ucho, muskają obojczyki, pieszczą piersi. Mimowolnie jęczę, a on na chwilę odsuwa się ode mnie, aby spojrzeć wyzywająco mi w oczy, chyba chcąc mnie sprowokować, co mu się udaje. Moje dłonie wędrują do jego rozporka, a ja z niemałym trudem pozbawiam go jeansów, podziwiając przez chwilę długie nogi z umięśnionymi udami.
-Fajne, co?- mruczy mi do ucha, a ja czuję palący ogień w miejscach, gdzie dotyka mnie jego ogromna dłoń; sunie nią od stóp do szyi, omijając najbardziej pożądaną przeze mnie strefę aż do szyi, na której robi malinkę.
-Wrona.- jęczę, a on śmieje się cichutko, tuląc moje nagie ciało do swojego prawie nagiego. Szybkim ruchem zrywam z niego koszulę, której guziki giną gdzieś w puchatym dywanie, ale żadne z nas się tym nie przejmuje. Patrzymy na siebie, podziwiam twarz pełną emocji, których nigdy u niego nie widziałam i utwierdzam się w przekonaniu, że tą noc będę pamiętać do końca życia.
-Gaja.-jego umięśniony tors lekko mnie przydusza, a ja czuję się tak, jakby Andrzej chciał schować mnie przed całym światem, lecz doskonale zdaję sobie sprawę z tego, jak bardzo żałosna jest ta myśl.
-Wronko, nie pieprz, tylko pieprz się ze mną.- falowanie i spadanie, łapanie oddechu, paznokcie wbijane w jego plecy, milion szeptów, na przemian pełnych erotyzmu i czułości, a na koniec dziesięciominutowy orgazm w andrzejowych ramionach; to wszystko było równie piękne, co ulotne. 

________
Andrzej powstały w wyniku kaca pozdrawia, nie zabijajcie.

15 komentarzy:

  1. tak, a "ten" Andrzej, powstały w wyniku "tego" kaca jest wspaniały, <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Kocham ten sweter i kocham to, że Andżej gotuje.
    Poza tym, która by się na niego nie rzuciła? Podejrzewam, że ja bym zrobiła to bez ani chwili wahania.
    Boże, Ty też kac? To jest jakieś straszne. Moralniak większy niż niebo.

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie mam zamiaru Cię zabijać, bo dodałaś <3. To było do przewidzenia, alkohol jest wszędzie dosłownie.... Andrzejko niby taki zakochany, ale jednak coś go ciągnie do Gai. Podoba mi się to, mam nadzieję, że nie skończy się tragicznie. Moralniak u Andrzejka ma być? Nie, albo może malutki.

    OdpowiedzUsuń
  4. jak pięknie! Maryśka sama się do tego przyczyniła, ale jak teraz wróci i to spierdoli, to ja ją znajdę.

    OdpowiedzUsuń
  5. "nie umiem pisać takich scen"
    A walnąć Ci?

    OdpowiedzUsuń
  6. Marysieńka powinna się grzecznie odmarysieńkować, a Ty chyba możesz częściej pić, co? Nie to, że zwykle jest lepiej, ale może byłoby częściej...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miało być "gorzej", ale w mojej głowie zrobiło się gorzej i wyszło, jak wyszło ;)

      Usuń
  7. Zabijać? A za co? Rozdział jest genialny i nie rozumiem dlaczego mówisz, że nie umiesz pisać scen erotycznych? Tu się z tobą nie zgodzę.

    OdpowiedzUsuń
  8. ojaciepitole Ziel weź Ty pij i miej kaca i pisz, bo ja to lubić czytać.
    aaa ja bym go za ten mecz MU przez okno wyrzuciła i by było po seksie. Buziak.

    OdpowiedzUsuń
  9. Gaja miałą taki zamiar, bo jest fanką Królewskich, ale jednak umięśniony tors robi swoje :3

    OdpowiedzUsuń
  10. nie chcę być złośliwa, ale pij jak najwięcej, ziel! *.*
    no, w końcu Andrzej zapomniał o swojej cudownej Marysieńce. i liczę na to, że dozna deformacji jej obrazu również podczas normalnych rozmów z Gają, a nie tylko w czasie seksu. swoją drogą, bardzo porządnego seksu.

    OdpowiedzUsuń
  11. Lubię Twojego kaca, wiesz?

    OdpowiedzUsuń
  12. Jak dla mnie możesz mieć częściej kaca. Nie żebym nie lubiła tego, co powstaje nie podczas kaca, ale to jest jeszcze genialniejsze.^^

    OdpowiedzUsuń
  13. Ja tu miałam cholernie wielkie jak stodoła postanowienia, że nie biorę się za nic nowego, ale nie mogę. Przeczytałam i zostaję, proszę mnie informować- 46558143.
    Wielbię Endrju w Twoim wykonaniu, sama mam kurewską ochotę na takiego kuchcika *.* Jak tak piszesz na kacu, to proszę, pij zawsze przed rozdziałem! Bo to powyżej jest cudeńkiem. Marysieńka niech spierdziela na drzewo i nigdy nie wraca, bo jej sama osobiście wklepię.

    Buziaki, S. ;*

    OdpowiedzUsuń
  14. O jejujeju !

    NA ODYNAA !
    Pij jak najwięcej , proszę xD !

    http://nieuchwytna-perwersja.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń