Andrzej z miną zbitego psa układa równiutko koszulki w mojej
szafie, a ja patrzę na niego z niedowierzaniem, bo nadal twierdzę, że go szatan
opętał.
-Wrona, naprawdę cię nie wyganiam, ale idź do domu.- nawet
się na mnie nie patrzy, tylko opróżnia jedną z półek z moją bielizną, robiąc
sobie miejsce na dresy i bokserki.
-Wiesz, że jak się dowie, że tu byłeś, to raczej się nie
ucieszy?- to było łagodnie powiedziane, bo moim zdaniem, Marysieńka wpadłaby w
szał i jakże udany związek można byłoby tylko ze wspólnych zdjęć wspominać.
-Chciała pojechać w delegację z tym idiotą Patrykiem, proszę
bardzo. Nie martw się tak, za tydzień wróci dopiero.- beztrosko wzrusza
ramionami, a ja zastanawiam się, czemu świat stanął na głowie i dlaczego
Andrzej jest taki głupi.
-Będziesz tutaj koczował?- spytałam głupio, bo on już szukał
meczu MU, jednocześnie wyciągając z torby dwa piwa. No dobra, marne
przekupstwo, ale podziałało.
Andrzej zazwyczaj katował mnie opowieściami o Marysi,
codziennie przychodził do baru po klucze, których zapomniał, bałaganił, nadawał
przez telefon Konarskiemu gorzej niż Izka, wyżerał wszystko co się da z
lodówki, a do tego narzekał że mu niewygodnie na kanapie. Byłam na skraju
wytrzymałości, a minęły dopiero trzy dni.
Dziś jednak bawił się w kucharza, przyrządzając coś tam coś
tam, z czego ja zrobiłabym szarą papę, a tak naprawdę było całkiem smaczne,
więc musiałam obdarzyć go uśmiechem, ale on udawał że nie widzi, tylko skubał
rękaw jego ulubionego, szarego swetra, który mnie się wcale nie podobał.
-Dobra Wrona, a teraz powiesz mi o co chodzi.- siedzieliśmy
na kanapie z winem, które Andrzej dosłownie wyczarował znikąd i tak sobie
milczeliśmy, a ja zastanawiałam się, kto go w głowę na treningu uderzył, że
nagle gotuje, sprząta, mało mówi, nie użala się nad sobą, nie płacze po
Marysieńce i nie zakłóca kolejnego wieczoru Konarskiemu.
-O nic. Po prostu chyba jestem zbyt upierdliwy, żeby Maryśka
mnie kochała.- nie mogłam się nie roześmiać, bo jego mina była bezbłędna:
obrażone dziecko z podstawówki, kiwające się jakby miało chorobę sierocą.
Gorzej, że znów muszę odpowiadać na milion durnowatych pytań które doprowadzają
do rozstroju nerwowego.
-Nie Andrzej. Nie będziemy dziś rozmawiać o tej twojej
durnej babie, którą normalny facet utopiłby w rzece już dawno.- dziwnie jest,
bo wypiłam kilka kieliszków i trochę inaczej patrzę na świat, lecz w momencie
podejmuję decyzję, że nikt nie będzie mnie katował jakąś pokręconą, miłosną
historią, nawet lekko podchmielony Wronko, kiedy ja mam ochotę zapalić i
odpocząć.
-Dobra. Wiesz, już mi się znudziło.- cud nad Wisłą, że aż
mam ochotę go wyściskać.
Okazuje się, że potrafi nie tylko nawijać o Marysieńce, ale
także o filmach, książkach, ciuchach, gotowaniu, rodzinie i Kłosie.
Nagle nadchodzi jednak moment, w którym wszystko zamiera i
nawet telewizor sąsiada zamilkł, a ja łapię się na tym, że wpatruję się w
Andrzeja z oczekiwaniem i dębieję, gdy widzę że on robi to samo. Nienawidzę
momentów, kiedy przez głowę przelatuje mi tysiąc myśli, od odsuń się, nie wdychaj tego cudownego zapachu i idź spać, a jutro każ
mu się wynosić, przez nie mogę tego
zrobić, on ma Maryśkę, a takie rzeczy są niemoralne, do no po prostu go przeleć, bo jest cholernie
seksowny.
-Andrzej.- jego imię ginie gdzieś w kątach salonu, kiedy
styka swoje kształtne usta z moimi. Przez chwilę słychać tylko nasze
przyśpieszone oddechy, gdy Wronko sięga do guzików mojej koszuli, a ja mu na to
z uśmiechem pozwalam. Chyba widać jak szybko bije mi serce, bo Andrzej kładzie
tam dłoń, a wzrokiem pożera moje ciało. Wiem, że mam małe cycki, bliznę na
brzuchu i mnóstwo niedoskonałości, ale jedno jego spojrzenie sprawia, że czuję
się idealna. Popycha mnie, a ja z miękkim plaśnięciem upadam na kanapę, przyduszona
ciałem i zapachem Andrzeja i obsypywana milionami pocałunków. Jego usta są
wszędzie, zataczają kręgi na brzuchu, przygryzają ucho, muskają obojczyki,
pieszczą piersi. Mimowolnie jęczę, a on na chwilę odsuwa się ode mnie, aby
spojrzeć wyzywająco mi w oczy, chyba chcąc mnie sprowokować, co mu się udaje.
Moje dłonie wędrują do jego rozporka, a ja z niemałym trudem pozbawiam go
jeansów, podziwiając przez chwilę długie nogi z umięśnionymi udami.
-Fajne, co?- mruczy mi do ucha, a ja czuję palący ogień w
miejscach, gdzie dotyka mnie jego ogromna dłoń; sunie nią od stóp do szyi,
omijając najbardziej pożądaną przeze mnie strefę aż do szyi, na której robi
malinkę.
-Wrona.- jęczę, a on śmieje się cichutko, tuląc moje nagie
ciało do swojego prawie nagiego. Szybkim ruchem zrywam z niego koszulę, której
guziki giną gdzieś w puchatym dywanie, ale żadne z nas się tym nie przejmuje.
Patrzymy na siebie, podziwiam twarz pełną emocji, których nigdy u niego nie
widziałam i utwierdzam się w przekonaniu, że tą noc będę pamiętać do końca
życia.
-Gaja.-jego umięśniony tors lekko mnie przydusza, a ja czuję
się tak, jakby Andrzej chciał schować mnie przed całym światem, lecz doskonale
zdaję sobie sprawę z tego, jak bardzo żałosna jest ta myśl.
-Wronko, nie pieprz, tylko pieprz się ze mną.- falowanie i
spadanie, łapanie oddechu, paznokcie wbijane w jego plecy, milion szeptów, na
przemian pełnych erotyzmu i czułości, a na koniec dziesięciominutowy orgazm w
andrzejowych ramionach; to wszystko było równie piękne, co ulotne.
________
Andrzej powstały w wyniku kaca pozdrawia, nie zabijajcie.
tak, a "ten" Andrzej, powstały w wyniku "tego" kaca jest wspaniały, <3
OdpowiedzUsuńKocham ten sweter i kocham to, że Andżej gotuje.
OdpowiedzUsuńPoza tym, która by się na niego nie rzuciła? Podejrzewam, że ja bym zrobiła to bez ani chwili wahania.
Boże, Ty też kac? To jest jakieś straszne. Moralniak większy niż niebo.
Nie mam zamiaru Cię zabijać, bo dodałaś <3. To było do przewidzenia, alkohol jest wszędzie dosłownie.... Andrzejko niby taki zakochany, ale jednak coś go ciągnie do Gai. Podoba mi się to, mam nadzieję, że nie skończy się tragicznie. Moralniak u Andrzejka ma być? Nie, albo może malutki.
OdpowiedzUsuńjak pięknie! Maryśka sama się do tego przyczyniła, ale jak teraz wróci i to spierdoli, to ja ją znajdę.
OdpowiedzUsuń"nie umiem pisać takich scen"
OdpowiedzUsuńA walnąć Ci?
Marysieńka powinna się grzecznie odmarysieńkować, a Ty chyba możesz częściej pić, co? Nie to, że zwykle jest lepiej, ale może byłoby częściej...
OdpowiedzUsuńMiało być "gorzej", ale w mojej głowie zrobiło się gorzej i wyszło, jak wyszło ;)
UsuńZabijać? A za co? Rozdział jest genialny i nie rozumiem dlaczego mówisz, że nie umiesz pisać scen erotycznych? Tu się z tobą nie zgodzę.
OdpowiedzUsuńojaciepitole Ziel weź Ty pij i miej kaca i pisz, bo ja to lubić czytać.
OdpowiedzUsuńaaa ja bym go za ten mecz MU przez okno wyrzuciła i by było po seksie. Buziak.
Gaja miałą taki zamiar, bo jest fanką Królewskich, ale jednak umięśniony tors robi swoje :3
OdpowiedzUsuńnie chcę być złośliwa, ale pij jak najwięcej, ziel! *.*
OdpowiedzUsuńno, w końcu Andrzej zapomniał o swojej cudownej Marysieńce. i liczę na to, że dozna deformacji jej obrazu również podczas normalnych rozmów z Gają, a nie tylko w czasie seksu. swoją drogą, bardzo porządnego seksu.
Lubię Twojego kaca, wiesz?
OdpowiedzUsuńJak dla mnie możesz mieć częściej kaca. Nie żebym nie lubiła tego, co powstaje nie podczas kaca, ale to jest jeszcze genialniejsze.^^
OdpowiedzUsuńJa tu miałam cholernie wielkie jak stodoła postanowienia, że nie biorę się za nic nowego, ale nie mogę. Przeczytałam i zostaję, proszę mnie informować- 46558143.
OdpowiedzUsuńWielbię Endrju w Twoim wykonaniu, sama mam kurewską ochotę na takiego kuchcika *.* Jak tak piszesz na kacu, to proszę, pij zawsze przed rozdziałem! Bo to powyżej jest cudeńkiem. Marysieńka niech spierdziela na drzewo i nigdy nie wraca, bo jej sama osobiście wklepię.
Buziaki, S. ;*
O jejujeju !
OdpowiedzUsuńNA ODYNAA !
Pij jak najwięcej , proszę xD !
http://nieuchwytna-perwersja.blogspot.com/